Brak skali, po prostu brak skali. IMO najlepsza książka muzyczna, jaką czytałem. Wyznam, że nie jestem do końca obiektywny, historia zespołu KAT opowiada bowiem o osobach, które znam osobiście i o sprawach, które znam osobiście, niemniej mam wewnętrzne przekonanie, że na mój zachwyt książką nie ma to żadnego wpływu. To po prostu niesamowita historia, niesamowicie opowiedziana.
Zacznijmy od samych faktów - historia powstania zespołu KAT, jego sukcesów, konfliktów, rozpadów i połączeń i znowu konfliktów jest sama w sobie szalenie fascynująca. Kiedy do tego dodać świetne pióro Mateusza Żyły i jego benedyktyńską wręcz pracowitość - te setki wywiadów, materiałów, wspomnień które zgromadził w książce - no to jest absolutny hit.
Żyła ułożył tę całą przebogatą historię w niezwykłą, sensacyjną., to śmieszną i komediową, to dramatyczną, chwilami tragiczną opowieść. Z pasją oddał koloryt mijających dekad - PRLowskie ejtisy, dzikie najntisy, rzeczywistość XXI wieku. Z pasją odmalował wszystkich tej historii bohaterów - muzyków, managerów, technicznych, przyjaciół zespołu.
A teraz ważne.
Jak wszyscy zainteresowani tematem Kata wiedzą, bodaj czy nie najważniejszym, najbardziej nurtującym fanów tematem jest konflikt pomiędzy liderami Kata - Romkiem Kostrzewskim i Piotrem Luczykiem. Konflikt brzydki, z biegiem lat coraz brzydszy - ze strony wyłącznie Luczyka, coraz bardziej pogrążającego się w żółci, nienawiści i zazdrości wobec doskonale sobie radzącego na rynku i uwielbianego przez fanów Romana.
Do tego Mateusz Żyła był bliskim przyjacielem zmarłego dwa lata temu Romka, autorem jego biografii, praktycznie członkiem rodziny. Pomimo tego jednak potrafił wzbić się ponad osobiste sympatie, potrafił oddać Luczykowi sprawiedliweść (obecnie, rozwścieczeni jego żenującymi postępkami fani hejtują go na każdym kroku i odmawiają jakichkolwiek zasług), potrafił, pomimo odmowy udziału w pracach nad biografią, tak tę opowieść ułożyć, wykorzystać stare wywiady, wypowiedzi etc, że się braku Luczyka nie odczuwa, a jego wkład w dorobek Kata jest należycie uhonorowany.
Żyła, mimo kokieteryjnego zastrzeżenia, że "nie będzie pisał o muzyce na poszczególnych płytach, pozostawiając jej ocenę fanom", równie uczciwie, sprawiedliwie i kompetentnie opisał kolejne pozycje w dyskografii wszystkich muzyków, ponownie zachowując tutaj, obok fanowskiego uwielbienia, mnóstwo rzetelnej uczciwości.
I wreszcie - to właśnie wyróżnia biografię Kata od innych, standardowych pozycji muzycznych - autor to polonista, koneser języka, poeta, który sam potrafi docenić potęgę i piękno dobrego tekstu metalowego. Potrafi poddać taki tekst analizie (a gęste w metafory, neologizmy, skróty i różne wtręty językowe teksty Kostrzewskiego takiej analizy wymagają) i tym zachwycić zwracającego uwagę na te tematy czytelnika.
Mało, Żyła, mając kompetencje i smak potrafi uczciwie skrytykować, kiedy nieudany tekst na to zasługuje - tak jest np. z , sorry Roman, nie gniewaj się w tej Walhalli, bełkotem uskutecznianym na płycie Alkatraz "Error", który mniej wymagający fani zwykli zbywać "nowoczesne tematy, inne podejście", a tam naprawdę tylko kilka fragmentów (z genialnym "Życie pyk, lufa pyk") się broni.
Wspaniała lektura - śmiałem się podczas czytania, wściekałem, wzruszałem, płakałem a przede wszystkim, słuchając kolejnych płyt, zachwycałem dziedzictwem Kata, jego genialnymi płytami i przebojami.
PS.
Jak sam tytuł głosi - biografia jest nieautoryzowana.
Znany to znakomicie podsumował metalowy influencer Maria Konopnicka - tylko taka warta jest przeczytania. A warta jest po stokroć. Wielkie, wielkie brawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz