Czasem osadzeni mocno w swym gatunkowym mateczniku autorzy chcą spróbować innego chleba, dodać nieco oryginalności do swojego dorobku. Islandzka autorka Yrsa Sigurdadottir, najbardziej znana ze swych powieści kryminalnych, w “Pamiętam Cię” postanowiła spróbować sił na terytorium grozy. Wyszło dobrze, tak, jak się można spodziewać po skandynawskich thrillerach - zimno, ponuro i mrocznie, ale z pewnymi brakami i zastrzeżeniami dotyczącymi zwłaszcza obcego autorce elementu niesamowitego.
+
“Pamiętam Cię” opowiada dwie, wzajemnie się przeplatające historie (oczywiście fabularnie powiązane - to w końcu nordic crime novel, nawet jeśli z niesamowitym twistem). W pierwszej z nich, tej która gatunkowo jest właśnie nadnaturalnym horrorem, trójka ludzi, małżeństwo w finansowym kryzysie i wdowa po ich bliskim przyjacielu, jeszcze oszołomiona tragedią, która na nią spadła, przybywa do opuszczonej ponurej islandzkiej wioski, z nadzieją wyremontowania chylącego się ku upadkowi domostwa i uruchomienia tam pensjonatu.
Przybysze prześladowani i straszeni są przez tajemnicze wydarzenia - nie mogą w żaden sposób wrócić, nie mają bowiem własnej łodzi, a wezwać przewoźnika nie mogą, bo im się tajemniczo rozładowały wszystkie komórki.
Tajemnica wkrótce przybiera postać upiora małego chłopca, a kolejne budzące grozę manifestacje doprowadzają w końcu do zgęszczenia atmosfery pomiędzy trójką uwięzionych. Wybuchają wzajemne niesnaski, żale, wychodzą na jaw skrywane brudne tajemnice (no czyżby - w końcu it’ a nordic crime novel…)
W drugim wątku (tutaj już panuje klimat typowy dla skandynawskiego thrillera) psychiatra współpracujący z policją stara się wyjaśnić przyczyny dewastacji lokalnego przedszkola , w którym tajemniczy sprawca wymalował na ścianach ponure groźby, oraz wiążącego się (jak się zaraz okaże) z tą dewastacją dziwnego samobójstwa starszej kobiety. Oczywiście (it’s a nordic… no właśnie) “ślad wiedzie w przeszłość” - okazuje się, że podobna dewastacja miała miejsce już dziesiątki lat temu, że podobnie dziwne samobójstwa i niewyjaśnione śmierci dotknęły innych starszych osób, że w końcu wszystkie te osoby za młodu mieszkały (no, no??? brawo, Szerloku) w znanej nam już z drugiego wątku, ponurej wiosce, gdzie wylądowała skłócona trójka.
+
+
No więc tak - dobrze się “Pamiętam Cię” czyta, klimat nordycki jest zachowany, jest zimno, ciemno, ponuro, a opowieść zbudowana jest w oparciu o kłębiące się paskudne historie z przeszłości i traumy mierzących się z nimi bohaterów. Niemniej chyba więcej radości z lektury mieć będzie fan skandynawskich kryminałów niż wielbiciel literackiej grozy, gdyż powieść to taki jakby “kryminał plus” w którym wątek nadprzyrodzony nie jest do końca przekonująco rozpisany.
Powieść jest bardzo sprawnie napisana, dwie historie przeplatają się jedna a przez drugą, pomału zmierzając do wspólnego zakończenia, a autorka “pogania” czytelnika umiejętnie kończąc każdy rozdział mocnym cliffhangerem.
Co do postaci - nieźle napisany jest główny bohater, współpracujący z policją psychiatra Freyr, mierzący się z cierpieniem utraty małego synka i rozpadem przygniecionego cieżarem tragedii małżeństwa. Tu jest Skandynawia na pełnej. Nieco gorzej wypadają inni. Tak policjantka, w którą prowadzi śledztwo Freyr jak i jego była żona niczym szczególnym się nie zapisują w pamięci. Pewien zawód sprawia też będące teoretycznie w środku akcji trio uwięzione na wyspie Hesteyri - trochę w celu zaskoczenia czytelnika twistami fabularnymi Sigurdadottir zaniedbała psychologię postaci.
Niestety, najsłabiej wypada zakończenie powieści. Jak wiadomo “finis coronat opus”, a w wypadku “Pamiętam Cię” tego końca….prawie że nie ma!
Samo (mocno zadłużone w “Ringu”) rozwiązanie zagadek jest generyczne do tego stopnia, że aż człowiek w trakcie lektury nie chce uwierzyć, że może być tak banalne. Próżno czekać jakiś Finałowy Straszny Twist, wszystkie te przewidywalne zagrywki, doprowadzą do konwencjonalnego zakończenia.
Po drugie, nie wiem, czyżby podczas pisania Sigurdadottir jakieś deadliny zaczęły ścigać? Bo to chyba pośpiech doprowadził do wręcz “niedopisania” niektórych wątków. Czytając powieść, patrząc na kurczącą się ilość stron i ilość pootwieranych pytań zastanawiałem się “jeny, jak ona to wszystko zdąży pozamykać?”. Ano - nie zdążyła… i sporo kwestii pozostało albo w ogóle bez odpowiedzi, albo z rozwiązaniami tak szczątkowo zarysowanymi, że aż trudno je zaakceptować.
I jeszcze mały ale istotny zonk faktograficzny - najpierw czytamy, że wszystkie telefony uwięzionej na wyspie Hesteyri trójki mają wyczerpane baterie, aż tu nagle dwie doby później jednym z nich bohaterowie dziarsko sobie robią foty?
Podsumowanie - “Pamiętam Cię” jest ciekawą próbą połączenia klimatu skandynawskiego thrillera z horrorem. Zgrabna (choć, powtórzę, przewidywalna do bólu) zagadka, dwie przeplatające się linie fabularne, sprawne pióro - na pewno warto poświęcić klika wieczorów na lekturę. Mimo paru wad - instant hit.
PS.
Instant hit - nic zatem dziwnego, że powstała szybko, już w 2017 roku, ekranizacja. Chyba można znaleźć w sieci ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz