Heavy metal i horror - ależ to smakowite połączenie! „Sprzedaliśmy Dusze” to doskonały tego przykład - nowoczesny, efektowny horror, łączący opowieść o światowym spisku kontrolującym nieświadome masy ludzkie z historią zamieszanego w ten spisek gwiazdora metalu, oraz jego pożegnalnego koncertu, na który przybywają byli, oszukani przez niego w przeszłości, członkowie kapeli.
+
Kris Pulaski ma 47 lat, długi, przykrą prace na recepcji hotelowej i chmurną dumną przeszłość w metalowym zespole Durk Wurk, którego była gitarzystką i główną kompozytorką. Wokalistą zaś i frontmanem Durk Wurka był Terry Hunt, kolega Kris z dzieciństwa.
Po paru latach wspólnych występów Durk Wurk stanął w końcu u progu sławy. Grają coraz lepsze koncerty, mają coraz więcej fanów, mają też rewelacyjny materiał, przygotowany przez Kris na nową płytę, concept album „Troglodyta. W tym właśnie momencie kiedy Terry Hunt dokonuje „wrogiego przejęcia” grupy - zmusza pozostałych muzyków do podpisania umów przenoszących na niego prawa do starych utworów po czym zmienia skład i nazwę zespołu na Koffin.
Okoliczności przejęcia zespołu przez Hunta zacierają się w pamięci pozostałych członków Durk Wurk. Była jakaś awantura po zerwanym koncercie, była wóda i narkotyki, był agresywny manager Terry’ego nakłaniający do podpisania umów i była sprzeciwiająca się mu Kris. Było coś niepokojącego, coś, co umknęło im z pamięci…Jedno jednak wszyscy pamiętają bardzo dobrze - po awanturze porzuceni muzycy wspólnie wsiedli do zespołowego vana, za kierownicą usiadła pijana i wściekła Kris i po paru kilometrach dzikiej jazdy spowodowała wypadek. Ciężko poranieni - perkusista pozostanie kaleką do końca życia - obwiniając Pulaski o spowodowanie tragedii zerwali z nią wszelkie kontakty.
Przez lata Kris wydawała się pogodzona ze swym losem, jednak zapowiedź wielkiego pożegnalnego koncertu Terry Hunta i Koffin budzi w niej niezrozumiały gniew i sprzeciw. Postanawia odszukać byłych kolegów, by odzyskać wspomnienia z koszmarnej nocy.
Wizyty u drugiego gitarzysty kończy się katastrofa. Pogrążony w spiskowej teorii, zgodnie z która były frontman dysponuje nadludzkimi mocami, przy pomocy których kontroluje on innych ludzi, jakby na dowód powyższego usiłuje „na rozkaz Terry’ego” zabić Kris po czym, odzyskawszy na chwilę świadomość, w akcie desperacji popełnia samobójstwo.
Gdy przerażona Kris ucieka z jego domu i szuka kontaktu z kolejnymi kompanami, na miejsce przybywa dostawczy van UPS z ekipą morderców, którzy zabijają całą rodzinę muzyka. Policja, po odkryciu masakry, oskarża o jej dokonanie Pulaski.
Kris w międzyczasie dociera do kliniki uzależnień prowadzonej przez byłego perkusistę Durk Wurk, Billa. Dawny kolega przyjmuje ją ciepło, wygląda, że wybaczył jej już swe kalectwo, ale wkrótce okazuje się, że macki spisku sięgają daleko - Kris zostaje uwięziona w klinice.
Klucz do tajemnicy ukryty jest w niewydanej płycie Durk Wurk - Troglodyta. Terry Hunt za wszelką cenę chce uzyskać prawa do tego materiału….
+
First thing first - „ta historia rozegrała się naprawdę”. „Sprzedaliśmy Dusze” to horror jawnie zainspirowany prawdziwymi losami światowej gwiazdy metalu Roba Zombie, jego poprzedniej kapeli White Zombie (tak, jest nawet odpowiednik Kris Pulaski - to basistka White Zombie, Sean Yseult). Rob, podobnie jak powieściowy Terry Hunt „rozbił” zdobywający coraz większą popularność zespół, „przejął” jego sławę, zmienił skład i z ogromnym powodzeniem kontynuuje karierę muzyczną. Oczywiście, żadnych dowodów na temat współpracy Zombiego z tajemniczymi istotami kontrolującymi ludzkość nie ma, niemniej podobieństwa są zbyt duże, by uznać je za zupełnie przypadkowe.
Losy White Zombie wykorzystał Hendrix do opowiedzenia znakomitej, wypełnionej dynamiczną akcją i jump scare’ami, historii. Będą w niej spiski i zdrady, ucieczki i pościgi, będą sceny pełne przemocy, będzie atmosfera narastającej paranoi i zaskakujące twisty fabularne. Wszystko zaś „zagrane” z energią i mocą industrialnego thrash metalu.
Będą ciekawe, dobrze wykreowane postacie - przede wszystkim sama Kris Pulaski, ale i jej pozostali koledzy z zespołu - bohaterowie ciekawi, niebanalni, niejednoznaczni, tacy, których losy zajmują czytelnika i zmuszają do przewracania kolejnych stron.
Obok bezpośredniej linii fabularnej na uwagę zasługuje mistrzowski opis zniechęconej, pustej współczesności. Często można się obawiać sytuacji, kiedy autorzy rozrywkowych książek nagle zaczynają napinać muskuły w chęci Przekazania Światu Ważnych Prawd. Na szczęście Hendrix potrafi umiejętnie wplatać w przygodową historię gorzkie, mocno wbijające się w świadomość czytelnika, przemyślenia i uwagi, opisać pustkę otaczającej nas rzeczywistości, banał ogłupiającej odbiorców pop-kultury, przy czym żwawo mknąca przed siebie fabuła nic nie traci na efektowności.
Jedyne zastrzeżenie to niezbyt udany, nieprzekonujący finał, trochę zbyt cukierkowy, a na dokładkę zbyt nieprawdopodobny (Grady, pls, naprawdę, metal się „sam nie zagra”, nie da się wyjść na scenę i po dekadach przerwy z niczego zacząć grać nieprzygotowanych numerów. To nie improwizacja jazzowa, tu trza wszystko policzyć i wyćwiczyć). W sumie nie bardzo wiadomo, dokąd nas opowieść zaprowadziła - tak, jakby snucie opowieści było dla Hendrixa ciekawsze i bardziej zajmujące, niż jej rozsądne, zgrabne zamknięcie. Trochę ocena zjechała końcowa, niemniej „Sprzedaliśmy Dusze” to świetna, znikająca wręcz w oczach lektura. Świeżynka - rocznik 2018, ale, jak to się mówi - „instant classic”.
PS.
Maria Konopnicka powinien natychmiast przeczytać! Najlepsze fragmenty to wspólny koncert Durt Wurk ze Slayerem (k….!).
PPS.
Z bliżej nieokreślonych powodów obawiałem die że horrory Hendrixa będą „jajcarskie” - w złym, takim „beavis&buttheadowym” tego słowa znaczeniu. Ale nie, jest konkretnie i na poważnie.
PPPS.
Byłby niezły film. Najlepiej z Zombiem i Sean Ysault w rolach głównych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz