środa, 17 kwietnia 2019

John Saul Taniec 8/10

Znakomita powieść gotycka, budząca skojarzenia z prozą Daphne du Maurier ("Rebeka"), trochę Virginii Andrews ("Kwiaty Na Poddaszu") i w końcu z samym Robertem Blochem i jego "Psychozą".
+
Kevin Deveraux przybywa wraz ze swą rodziną na letnie wakacje do położonej na Florydzie posiadłości rodowej, w której mieszka jego ciężko chora matka. Upływ lat nie zmienił charakteru kobiety, jest ona, tak samo jak w dzieciństwie Kevina, pełna gniewu i agresji wobec całego otoczenia, Pomiata ona i terroryzuje wszystkich wokoło, zwłaszcza opiekującą się nią uległą i pokorną córką Marguerite, synową i dzieci Kevina zaś darzy wręcz nienawiścią. (znającym "Kaznodzieję" może słusznie stanąć przed oczami babka l'Angelle). Wkrótce matka umiera na atak serca, okazuje się jednak, że przed śmiercią zastawiła na syna swoistą pułapkę - sprytnymi zapisami testamentowymi praktycznie zmusza go do pozostania w rodzinnym domu na stałe.
Po początkowej konsternacji rodzina zaczyna się oswajać z nową sytuacją. Kevin postanawia przekształcić dom w luksusowy pensjonat, dzieci też cieszą się na przeprowadzkę, córka, początkująca tancerka baletowa, kontynuuje naukę baletu u ciotki, prowadzącej zajęcia taneczne dla miejscowych dziewcząt. 
Zachowanie Marguerite zaczyna się wraz z upływem czasu zmieniać. Bratanicę wręcz uwielbia - faworyzuje ją w grupie, ma nadzieję zrobić z niej słynną primabalerinę, syna Kevina coraz bardziej jednak nie znosi i zaczyna być wobec niego niemiła.
Wkrótce dochodzi do tragedii. Podczas szalejącego orkanu ginie w wypadku samochodowym żona Kevina. Stopniowo narasta poczucie zagrożenia. Nocami na grobie rodzinnym dzieci obserwują ducha zmarłej babki, znikają bez śladu kolejne uczennice kursów baletowych Marguerite, po nich zaś służąca rodziny.
Nadchodzi upiorny finał, w trakcie nocnej burzy dójka  dzieci musi ratować swe życie przed śmiertelnym zagrożeniem.
+
 "Taniec" to wzorcowy niczym metr w Sevres przykład tzw. southern gothic, powieści gotyckiej osadzonej w realiach amerykańskiego Południa. Mamy tu wszystko, co w powieści gotyckiej jest potrzebne - ponure domostwo, mroczne tajemnice rodzinne, narastające napięcie, w końcu serię brutalnych morderstw. Wszystko to jest naprawdę świetnie warsztatowo napisane. Saul jest mistrzem opowiadania, fabuła rozwija się gładko, przejrzyście, wciągając czytelnika w świat opowiadanej historii i ani na chwilę nie odwracając jego uwagi zbędnymi wątkami.
Bardzo umiejętnie wykreowane są postaci występujące w powieści, rodzina Deveraux, Kevin, jego żona, obydwoje dzieci. Kapitalna jest też nieszczęśliwa ciotka Marguerite, w pamięć zapadają też wiarygodne portrety miejscowych mieszkańców - młodzieży zaprzyjaźnionej z rodzeństwem Deveraux, służby, policjantów.
Fanów horroru uspokoję, grozy jest w "Tańcu" co niemiara i do tego bardzo konkretnej. Mimo że powieść to slowburner i długimi początkowymi rozdziałami nic się nie dzieje, to, jak już się zaczyna suspens i straszenie, to naprawdę jest mocno.
Jeżeli coś skrytykować, to mały minus należy się za ramę fabularną powieści. Od początku łatwo się domyślić, o co kaman w opowiadanej historii,  a w połowie książki wszystko staje się wręcz oczywiste. Od tego momentu czytelnikowi zostaje tylko śledzenie, jak Saul rozpisze pozostałą część opowieści. Na szczęście rozpisał go naprawdę perfekcyjnie -  jest bardzo klimatycznie, gromy biją, burza szaleje, duch babki straszy na cmentarzu a trup ściele się gęsto.
Troszkę też więcej spodziewałem się po finale - po stężeniu grozy i makabry samo zakończenie wydało mi się nieco mdławe. Ale nie zmienia to odbioru całości.

Nie spodziewałem się, że "Taniec" aż tak bardzo mi się spodoba. Gorąco polecam wszystkim fanom grozy,  a przede wszystkich fanom prozy  gotyckiej, a w ogóle każdemu miłośnikowi dobrej literatury.  Nigdy bym nie pomyślał, że Phantom Press znienacka, w samym środku różnych pulpowych hutsonów i gujsmithów wyda powieść tak daleką od pulpy, jak to tylko możliwe -  wyrafinowaną, elegancką i znakomicie napisaną.  Już się cieszą na lekturę kolejnych powieści Saula.

PS.
Dziwne, że nikt nie nakręcił jeszcze filmu. W dobrych rekach powstałby wspaniały blockbusterowy thriller.

PS.
Polska okładka mocno pulpowa, ale wspaniała - jedna z lepszych w historii Phantom Press. Nawiązuje ona polskiego tłumaczenia tytułu; powieść w oryginale nazywa się "Unloved" ale próba dosłownego przekładu mogłaby być uznane za spojlerowanie, stąd chyba ten "Taniec".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...