Przejdź do głównej zawartości

Truman Capote - Z Zimną Krwią 7/10

Jedna z najsłynniejszych (najsłynniejsza?) książka z gatunku true-crime; detaliczny, reporterski opis przerażającej zbrodni, a także pościgu, procesu i w końcu egzekucji sprawców. Książka emanująca chłodnym realizmem, precyzyjnym, dziennikarskim opisem zdarzeń, a jednocześnie jedna z bardziej przerażających historii kiedykolwiek napisanych, dotykająca najbardziej powszechnych lęków skrywanych przez wszystkich ludzi, obawy o życie najbliższych, obawy o bezpieczeństwo własnego domu, strachu przed nocnym napadem i przed bezlitosnymi zbrodniarzami.

W końcowej partii zaś wyraźna zapowiedź “Zielonej Mili” Stephena Kinga - jest pewne, że pisząc “milę” King co rusz przewracał strony “Z Zimną Krwią”, chłonął i przetwarzał opisy Korytarza Śmierci i emocje uwięzionych w nim skazańców.


+


Jesień 1959. Kansas, miasteczko Holcomb. Zamożna rodzina farmerska - mężczyzna, kobieta i dwoje nastolatków - syn i córka (dwie starsze córki wyszły już z domu) zostaje brutalnie zamordowana. Nieznani sprawcy związali wszystkie ofiary po czym zabili wszystkich strzałem w głowę. Nieznana jest przyczyna zbrodni, w sumie z domu nic nie zniknęło, nie zostały też zrabowane żadne większe pieniądze, farmer znany był z tego, że gotówki nie trzymał w domu.


Przerażenie i zgroza wywołana potwornym morderstwem jest większe, niż wściekłość czy żądza zemsty, ludzie są dosłownie ogłuszeni ogromem tragedii. Policja podejmuje oczywiście śledztwo, powołana zostaje grupa do badania tej sprawy, początkowo jednak trudno znaleźć jakiekolwiek tropy.


Tymczasem śledzimy losy dwójki morderców (“Z Zimną Krwią” to nie jest żaden whodunit - poznajemy postaci sprawców jeszcze przed popełnieniem zbrodni), to dwu młodych bumpów, niespecjalnie bystrych drobnych kryminalistów. Po morderstwie wyjeżdżają oni na jakiś czas co Meksyku w nadziei na nowy start, potem jednak zniechęceni brakiem środków do życia wracają do ojczyzny. Tutaj, fałszując na prawo i lewo czeki, zdobywają nieco pieniędzy, trafiają na chwilę na Florydę, kiedy i tam kończą się im pieniądze, decydują się na powrót do Kansas City.


Tymczasem po śledczych zgłasza się osadzony w zakładzie karnym więzień. Przeczytawszy o zbrodni przypomina sobie, jak opowiadał pewnemu koledze spod celi o gospodarstwie zamożnego farmera. Kolega fantazjował, jak to po wyjściu na wolność napadnie na dom farmera, obrabuje go i zamorduje wszystkich domowników, no a  niedawno wyszedł warunkowo…


+


“Z Zimną Krwią” to reportaż true crime, ale czyta się go, zwłaszcza pierwszą połowę, jak horror. Dotyka on bowiem jednego z naszych najsilniejszych lęków - lęku o najbliższych, o spokój miru domowego. Napad w środku nocy z bronią w ręku, determinacja bandytów, by nie pozostawić żadnego świadka zbrodni, mordowanie kolejnych członków rodziny na oczach pozostałych - to są sceny niczym z powieści grozy. Tak, jak morderstwa Eda Geina inspirowały Roberta Blocha do napisania “Psychozy”, tak zbrodnia w Holcomb i jej literacki opis zawarty w “Zimnej Krwi” musiał wpłynąć na Thomasa Harrisa, kiedy powoływał do życia “Czerwonego Smoka”.


Różnicą między fikcją literacką thrillera a morderstwem rodziny Clutterów to banalność zła. Autor w wymyślonej powieści stworzy jakiś nadzwyczajny powód, jakieś kosmicznej skali szaleństwo, perwersję czy zwyrodnienie, dorzuci kabałę, alchemię, spiski masońskie, cokolwiek, co będzie szokowało i przerażało czytelnika swym “larger than life” rozmiarem. A tutaj? Dwa średnio ogarnięte typki, drobni kryminaliści na warunkowym zwolnieniu, w nadziei na szybki cash planują napad na bogaty dom - nie sprawdzając nawet, czy jest co zrabować (no piszę, że średnio ogarnięte, i to w zasadzie komplement). A zamiast ubrać maski uznają, że łatwiej (!!!) będzie wymordować (!!!) wszystkich obecnych w domu.

W rezultacie mają 4 ofiary na koncie i jakieś 40 (!!!) dolarów w rękach. No dramat -  banalność tej zbrodni idzie w zawody z jej przerażającą skalą, bezmyślność i brak empatii morderców jest wręcz szokująca.


Książka zmienia tonację, kiedy gagatki trafiają już za kratki (jakoś mi się zrymowało). Najpierw mamy sądowy procedural, taki so, so, no, jakoś trzeba tę opowieść przez salę rozpraw przeciągnąć, a potem rewelacyjny finał w Korytarzu Śmierci - czyli oczywistej inspiracji dla kingowskiej Zielonej Mili. Co ciekawe, Capote nie zajmuje jakiegoś wyraźnego stanowiska w dyskusji na temat kary śmierci (przeciwnie do rozemocjonowanego Kinga), skupia się na chłodnym opisie wydarzeń. 

Mało, zbrodnia w Holcomb swym okrucieństwem, i wyraźną niezdolnością sprawców do oceny moralnej popełnionego czynu, ich brakiem wyrzutów i skrupułów, budzi niejakie wątpliwości nawet u przeciwnika kary śmierci. Szczególnie wobec sytuacji, że wobec obowiązującego w Kansas prawa nie było możliwości orzeczenia bezwzględnie obowiązującego, nieskracalnego, dożywocia. W sumie jedynym humanitarnym wyjściem byłoby uznanie zbrodniarzy za niepoczytalnych i dożywotnie osadzenie ich w szpitalu psychiatrycznym - o czym conieco Capote nawet pisze, ale bez większego przekonania.


Warsztatowo “Z Zimną Krwią” jest perfekcyjne (choć potężnie wygadane - nie napiszę “przegadane” bo szanuję kunszt Capote’a),  ale to nic dziwnego - Truman Capote to jeden z najwybitniejszych pisarzy Ameryki XX wieku, kto, jak nie on, miałby odpowiedni talent, by tę mroczną historię tak fascynująco opisać. 

Wszystkie postaci są jak żywe, (no, w sumie one wszystkie były żywe..), opisane plastycznie, przejmująco, w wypadku zbrodniarzy chwilami przerażająco, ale, co do tego przerażenia; nie jest ono wzbudzane szczególną demonicznością panów Hickocka i Smitha a właśnie ich przeciętnością, banalnością, nijakością. 


Świetna, mocna, zapadająca w pamięć lektura. Koniecznie.


PS.

O zbrodni można poczytać w necie, łatwo wszystko wyguglować.


PPS.

Książka była dwa razy filmowana. Za pierwszym razem do roli morderców przymierzano Paula Newmana i Steve McQueena, szkoda że nie doszło do ich obsadzenia, bo powstałby na pewno totalny, do dziś popularny sztos. A tak, to jedyną gwiazdą był Joh Forsythe w roli śledczego. W remake’u śledczym był Sam Neill a jednym ze zbrodniarzy Eric Roberts. Oba filmy można znaleźć w necie.

Komentarze