sobota, 13 marca 2021

Oscar Wilde Portret Doriana Graya 6/10

Pomnik literatury światowej, posiadający pewne formalne pokrewieństwo z horrorem - główny pomysł książki przeszedł do kanonu gatunkowej grozy a jej tytułowy bohater to „gwiazda” o sławie porównywalnej z Draculą czy dr. Jekyllem (z którym zresztą łączy go pewne duchowe podobieństwo), niemniej będący raczej manifestem artystycznym i światopoglądowym Oscara Wilde, niż pełną emocji i mrożących krew w żyłach scen powieścią. 

W rezultacie sława „Doriana Graya” nie dorównuje przyjemności,  jego lektury, która długimi fragmentami męczy, czasem wręcz przynudza, a rzadko zachwyca.

To jest tak - świętości niby nie kalać, motyw i postać - jedne w najważniejszych w pop-kulturze, ale sama książka nie dorosła do swej sławy i obok momentów genialnych (głównie sam pomysł) ma wiele elementów zwietrzałych, trudno zrozumiałych, nez tempa, wręcz nudnych.


+

Zakochany do szaleństwa w pięknym, 20-letnim Dorianie Grayu artysta, Bazyli Hallward, maluje doskonały portret młodzieńca, idealnie oddający jego urodę, świeżość i niewinność, wlewając w proces tworzenia dzieła swe uczucie i płonącą w sercu namiętność.

Niestety, Dorian dostaje się pod wpływ zaprzyjaźnionego z malarze,  lorda Wottona, zblazowanego dandysa, cynika i immoralisty, którego filozofia życia i użycia ma gigantyczny wpływ na chłopaka.

Gray wkrótce poznaje i uwodzi śliczną aktoreczkę. Kiedy jednak zakochana w nim dziewczyna kiepsko wypada podczas przedstawienia, Dorian wybucha wściekłością i, utraciwszy zainteresowanie, zrywa tajne zaręczyny. Zrozpaczona aktorka popełnia samobójstwo.

Dowiedziawszy się o tragedii Gray początkowo odczuwa wyrzuty sumienia, wkrótce jednak ulega cynicznym naukom i podszeptom Wottona i zapomina o sprawie. Ze zgrozą przy tym zauważa, że wyrządzona nieprawość odbija się na jego portrecie - na twarzy namalowanego Doriana pojawia się pierwsza zmarszczka a oblicze zaczyna emanować zepsuciem i okrucieństwem.

Gray ukrywa swój portret przed światem w odosobnionym pokoju i samotnie od tej pory, jak kolejne wyrządzane przez niego w życiu nieprawości, grzechy i zbrodnie odbijają się na namalowanej twarzy, podczas gdy w realnym życiu zachowuje on wciąż urodę i świeżość niewinności.

Upływają kolejne lata. Reputacja Doriana staje się coraz gorsza a jego wybryki i niegodziwe uczynki otaczają go coraz większą niesławą. Zaniepokojony do żywego pogłoskami na temat swej dawnej miłości Bazyli Hallward odwiedza Graya w środku nocy żądając wyjaśnień. Dorian prowadzi do na strych, do zamkniętego pokoju, gdzie na artystę czeka przerażający portret, obrazujący cały moralny upadek i zło otaczające Doriana. Świat nie może się jednak o tym dowiedzieć…

+

Trzy najważniejsze rzeczy, które zainteresują fana horroru w Dorianie Grayu to - pomysł, postać i zamglony Londyn.

Pomysł obrazu, który ”starzeje się” za swego właściciela przeszedł do klasyki gatunku, unieśmiertelniając powieść (gdzieś w tle dźwięczeć będzie Robert Louis Stevenson i jego, parę lat wcześniej wydany, „Dr. Jekyll I Pan Hyde”). Ten pomysł, tyleż prosty do genialny, nadrabia  wszelkie niedoskonałości fabularne i konstrukcyjne i przenosi „Doriana” do kanonu literatury grozy.


Postać Doriana Graya to jeden z najsłynniejszych „potworów” klasycznej grozy, tym bardziej fascynujący, że olśniewający urodą i młodością. Bez Doriana nie byłoby wampirów Anne Rice, warto też pamiętać o roli, jaką postać pełni we współczesnej pop-kulturze (np. Liga Niezwykłych Dżentelmenów, Penny Dreadful, Chilling Adventures Of Sabrina).


No i last but not least - zamglony, mroczny, oświetlony migoczącymi lampami gazowymi Londyn. Miasto, które samo stało się grozowym archetypem. W tym samym Londynie mieszkał dr. Jekyll a swe śledztwa prowadził Sherlock Holmes i do tego Londynu przybyłli hrabia Dracula i Helen Vaughan (Arthur Machen - „Wielki Bóg Pan”). Zresztą co tam literatura - w tymże Londynie grasował i mordował  Kuba Rozpruwacz! Ten klimat grozy czającej się w zamglonych, rozświetlonych gazowymi latarniami ulicach udało się Wilde’owi w „Dorianie Grayu” umiejętnie oddać. 


Co do samej fabuły, to jest ona, z gatunkowego punktu widzenia, dość przeciętna. Akcji jest niewiele, okropieństw i jump scare’ów prawie wcale - jedna pełna napięcia scena morderstwa to za mało  dla fana horroru.


Ale intencją Wilde’a nie było napisanie rozrywkowej powieści grozy - pisząc Graya stworzył on swój manifest artystyczny, przedstawił własną wizję relacji damsko męskich (w powtarzających się atakach na próżność, okrucieństwo i głupotę kobiet manifestując swój mizogiznizm), a także, w zawoalowany sposób, opisał emocje obecne w związku homoseksualnym. Tworząc przejmujących bohaterów, pięknego i zepsutego dandysa Graya, romantycznie zakochanego artystę Bazyla Hallwarda i cynicznego, zdeprawowanego Henryka Wottona, przedstawiał niejako samego siebie w trzech postaciach. Jak sam zgrabnie pisał „sam uważam się za kogoś takiego jak Hallward, świat widzi we mnie Wottona”.


Niestety Wilde staje się niewolnikiem swojej konwencji, zamiast opowiadać ciekawą historię co i rusz grzęźnie w pretensjonalnych dialogach, wypełnionych dziesiątkami paradoksów (z których autor słynął), czasami, owszem, błyskotliwych, ale często wymyślanych na siłę, wymęczonych a w swej masie irytujących. Na dodatek narrację przerywa w połowie długi, ciężki w lekturze, afabularny rozdział poświęcony sztuce i kulturze końca XIX wieku, opisujący estetyczne zapędy Doriana/Oscara.


Wracając do skrywanego homoseksualizmu - „Portretowi Doriana Graya” towarzyszy prawdziwie ponura historia, o której można przeczytać w świetnym posłowiu do książki. Wraz z publikacją książki wybuchł skandal obyczajowy, dotyczący samego Wilde’a i jego orientacji seksualnej, w rezultacie którego to skandalu i będącego jego następstwem Wilde został skazany na ciężkie więzienie (które zakończyło jego karierę literacką i życie towarzyskie a przede wszystkim  przyczyniło się do przedwczesnej śmierci). „Portret Doriana Graya” stanowił jeden z dowodów przeciwko artyście w postępowaniu sądowym, pomimo faktu, że sam Wilde ocenzurował w kolejnych wydaniach powieść, łagodząc wydźwięk  uczuć, jakie pojawiają się między jej bohaterami.


Podsumowując, „Dorian Gray” to pomnik kultury, choć współcześnie dość ciężki w lekturze. Przynależność gatunkowa (podobnie jak to jest z np. „American Psycho”) jest dość dyskusyjna, jednak postać  Doriana jak i motyw obrazu  to absolutny kanon. Warto poznać.



PS.

Polskie wydanie Vespera wzbogacone jest sławnymi ilustracjami Henry Keena, ala, no właśnie…Po pierwsze, z uwagi na kiepski druk prawie nic na nich nie widać, a po drugie, może są one i sławne, ale są również, pardon my French, szpetne (a już portret „ślicznej” Sybilli Vane, no niech mnie, daje do myślenia co do upodobań nie tylko Doriana/Oscara ale i samego artysty…) 

Kiepskie ilustracje fajne posłowie 


PPS.

„Dorian Gray”, jak to archetyp, był dziesiątki razy filmowany, jedną z ostatnich produkcji jest film z roku 2009, z Colinem Firthem w roli lorda Wottona (wspomnieć warto i Stuarta Townsenda z Ligi Niezwykłych Dżentelmenów).


PPPS. 

Na odchodne garść przykładowych refleksji Wilde’a nt. miłości :

- „Młodzież chciałaby być wierna i nie jest, starcy chcieliby być niewierni, ale nie mogą”.

- „Mężczyźni żenią się ze znużenia, kobiety przez ciekawość: wszystkich spotyka zawód”.

- „Ci, którzy raz w życiu kochają, to natury prawdziwie płytkie. To, co oni nazywają uczciwością i wiernością ja nazywam drzemaniem w przyzwyczajeniu lub brakiem fantazji”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andrzej Zahorski - Stanisław August Polityk 6/10

Zgrabnie napisana biografia ostatniego króla Polski. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych latach, o romansie z (przyszłą) carycą Katarzyną (...