„Diabeł W Rękopisie” bardziej niż zbiór opowiadań niesamowitych, przypomina zestaw surowych przypowieści i moralitetów o charakterze religijnym. Nadprzyrodzonej grozy z reguły w nich niewiele, w jednym jednak przypadku wszelkie niedostatki zostają nadrobione - za to jak ! „Młody Gospodarz Brown”, bo o nim tutaj mowa, to arcydzieło horroru „paranoicznego", fundament, tak którym Ira Levin zbuduje „Dziecko Rosemary”. Dla tego jednego opowiadania warto zapoznać się z całym zbiorkiem :
+
„Młody Gospodarz Brown” 10/10
Młody amerykański farmer (z Salem !) umawia się, w tajemnicy przed swą cudowną, młodą żoną Faith (Wiarą!) na spotkanie w lesie z…Szatanem. (Nie bardzo wiemy, dlaczego młodzieniec spotyka się z „księciem wszechrzeczy” - to jeden z tytułów, jakimi obdarzył diabła w opowiadaniu sam Hawthorne - jest to prawdopodobnie metafora jego skrywanych, złych namiętności).
Brown razem z Szatanem wyrusza na sabat czarownic. Początkowo mężczyzna waha, się wstydzi, myśli ze zgrozą o swym upadku moralnym, o tym, jak ciężko będzie mu wrócić do bogobojnych, uczciwych i prawych mieszkańców Salem.
W trakcie wędrówki Brown, z narastającą grozą pozbywa się kolejnych złudzeń. Spotyka na swej drodze wszystkich, najbardziej szanowanych i pobożnych sąsiadów, księdza, burmistrza, gubernatora. Z rozmowy z diabłem dowiaduje się o mrocznych zbrodniach popełnionych w przeszłości przez dziada i ojca..
Gdy padają wszystkie autorytety, zrozpaczony Brown odwołuje się ostatecznie do myśli o swej ukochanej Wierze (trochę siekierą rąbana alegoria) o tym, jak ufna i pogodna, w różowym czepku we wstążeczkami oczekuje jego powrotu . Ale, o zgrozo, i ona pojawia się na sabacie….Noc przemija, lecz mrok i gorycz w sercu Browna pozostają na stałe.
Ostatnie zdanie opowiadania to jeden z najbardziej depresyjnych i nihilistycznych finałów w całej literaturze grozy.
„Nie wyryto mu na nagrobku żadnych słów nadziei, albowiem mroczna była godzina jego śmierci”.
+
Nathaniel Hawthorne, potomek sędziego z Salem, swym surowym, ponurym purytanizmem przesycał całą twórczość. Diabeł, czarownice, Zło w człowieku, to powracające jak refren tematy jego twórczości.
Znawcy historii literatury grozy wychwalają powieści Hawthorne’a, głównie „Dom O Siedmiu Szczytach”, często przywoływany jest też gotycki romans „Szkarłatna Litera”, i niektóre opowiadania niesamowite. ale to głównie dla „Młodego Gospodarza Browna” absolutnie cudownego i absolutnie przerażającego, warto do dziś pamiętać o tym autorze. Ponury moralitet, z wyjątkowo prostą, dosłownie przez autora zapisaną myślą przewodnią - „Zło jest naturą ludzkości”, stanowi, jak już pisałem blueprint pod sataniczne horrory paranoiczne XX wieku (z „Dzieckiem Rosemary” jako najbardziej znanym przykładem).
Dla takich chwil, dla momentu, kiedy człowiek staje twarzą w twarz z ciemnością, w ogóle warto czytać grozę…
PS.
Uderzająco podobne opowiadanie paranoiczne napisał ukraiński pisarz epoki romantyzmu, Ores Somow. Swego czasu uważałem „Kijowskie Wiedźmy” (taki jest tytuł) za literacką przeróbkę z Hawhorne’a, ale daty powstania obu utworów (lata 30te XIX wieku) nakazują przypuszczać, że panowie nie znali wzajemnie swej twórczości (a Wiedźmy powstały nawet wcześniej !). Komiks oparty o tekst Domowa, autorstwa Joanny Łańcuckiej, znaleźć można w którymś z numerów OkoLicy Strachu.
+
Pozostałe opowiadania są znacznie mniej ciekawe, i, co do zasady, pozbawione elementu grozy. Owszem, Szatan powróci jeszcze parokrotnie, przede wszystkim w „Kolei Niebiańskiej”, żartobliwym retellingu sławnej religijnej alegorii „Wędrówka Pielgrzyma” Johna Bunyana, w którym nowocześni „chrześcijanie” zmierzają do bram niebieskich nie w trudzie i znoju, a wygodnie i komfortowo, koleją, zarządzaną i kierowaną przez… no jasne, że Diabła. Rzecz jasna, że to, co przychodzi zbyt łatwo, nie ma wielkiej wartości…
Diabeł pojawi się również w finale „Całopalenia Ziemskiego”, kolejnej literackiej paraboli, opisującej światową rewolucję (zaskakująco proroczo…), która przybiera formę gigantycznego ogniska. Płoną na nim wszelkie, odrzucane po kolei rzeczy, tytuły szlacheckie, władza, własność prywatna, prawo, małżeństwo…
Na koniec przy płomieniach staje szyderczy Szatan i drwi z daremnych wysiłków - nie da się wyplenić zła, jego źródłem jest bowiem ludzkie serce - „plugawa jamą, z której wyłonią się na nowo wszelkie postacie zła i nieszczęść” (ponury typ z tego Hawthorne’a, nie mówiłem?)
W zbiorze znajdują się jeszcze przypowieści o ułudzie młodości i ohydzie starości („Eksperyment Doktora Heideggera”), porażający swym tępym okrucieństwem moralitet o mściwym Bogu („Pogrzeb Rogera Malvina”), dziwaczna historia nawiedzonego dewota, pastora, który, chcąc uzmysłowić światu jego grzeszność postanowił do końca życia nosić czarny welon i nie pozwolił go sobie ściągnąć nawet na łożu śmierci („Czarny Welon Pastora”), cz w końcu pogodna ale nudna i banalna przypowiastka o tym, ż w życiu ważniejsze od bogactwa, władzy i wszelkich zaszczytów jest być dobrym i prostym człowiekiem („Wielka Skalna Twarz”)
Bardzo dobre jako zbiór świetnie napisanych, surowych niedzielnych kazań. Jako grozowa rozrywka wypada tak sobie - dla fana literackiego horroru prawdziwą perłą jest tylko „Młody Gospodarz Brown”. Dla niego warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz