środa, 18 września 2019

Guy N. Smith Pogrzebani 7/10

 Guy N. Smith strikes again ! Tym tazem pora na "Pogrzebanych" ("Entombed") - ejtisową pulpę w charakterystyczym gujowym stylu, z akcją osadzoną w małej walijskiej wiosce, nawiedzoną kopalnią łupka, satanistycznym kultem  i egzorcystą amatorem (aczkolwiek znacznie mniej barwnym niż ólóbiony Mark Sabat).
+
Do położonej na pograniczu Anglii i Walii miejscowości Cwmgilla przybywa Simon Rankin, były jezuita- egzorcysta w kryzysie wiary (motyw zaczerpnięty wprost z "Egzorcysty"). Towarzyszy mu jego aktualna partnerka Andrea.
Lokalną atrakcją turystyczną jest dawna kopalnia łupka kamiennego. Wkrótce dochodzi w niej do szeregu tragicznych wypadków. Bez śladu znika w niej młody chłopak, który odłączył się od wycieczki, czwórka zaś ratowników, która udałą się na jego poszukiwanie, została odcięta przez zawalone przejście.
To samo spotyka kolejną grupę - z odciętej od świata kopalni udaje się wrócić jedynie egzorcyście, który bezskutecznie ostrzegał przed mocą zamieszkałego wewnątrz góry zła.
Po zbadaniu przeszłości wychodzi na jaw, kopalnia ta jest nawiedzona przez duchy dawnych górników, zmuszane nawet po śmierci do niewolniczej pracy przez upiora nadzorcy. Jakby tego było mało, o względy Pana Ciemności konkuruje z upiorami grupa wiejskich satanistów...
+
"Pogrzebani" to taki Guyowy standard-fare, dokładnie to, czego można się spodziewać po jego powieści. Pomysł wyjściowy, jest zgrabny i nośny, łatwo z niego wywieść atrakcyjną fabułę. Ta prowadzona jest trochę niechlujnie (it's a Guy N. Smith novel…) i kanciasto, ale, faktycznie, wypełnia ją spora ilość grozy i mocnych jump scare'ów, przyprawiona dawką wulgarnego pulp seksu (wyróżniają się się groteskowa scena uwiedzenia Andrei przez Szatana, z obowiązkową w powieściach Mistrza z Hopwas masturbacją, oraz orgie satanistów -lubieżników).
Standardowa jest scenografia "Pogrzebanych - kolejna mała miejscowość na pograniczu Anglii i Walii, tuż obok rodzinnego Smithowego Hopwas (czy Knighton, znanego z gujowej powieści o tytułowych, pochądzących stamtąd, wampirach). Główny bohater to taki "wyblakły" Sabat - były ksiądz (jezuita!), zmagający się z utratą wiary egzorcysta, do tego rozwodnik z dwójką dzieci (Smith w żadnej mierze nie odnosi się do celibatu obowiązującego jezuitów).
Czyta się wszystko bardzo szybko i, generalnie, z dużą frajdą, choć na minus, obok charakterystycznie kostropatego, gujowego stylu zaliczyć też trzeba kiepsko rozpisane sceny grozy (to się czasami boskiemu Guyowi przydarza, nie bardzo chwilami wiadomo, co się dzieje (typowymi przykładami z przeszłości były "Smiertelny Lot" czy "Lalka Manitou").
Podsumowując,  #smithoweswiry powinny być zadowolone, choć przeciwników Guya "Pogrzebani" raczej do jego twóczości nie przekonają. 

PS.


Niedawno lekturą "Alfabetu Szatana" oficjalnie zakończyłem eksplorację dorobku Guya N. Smitha wydanego w Polsce w ramach "złotej ery", ale w międzyczasie pojawiają się na naszym rynku nowe pozycje. Oprócz "Pogrzebanych" w zapasie jest jeszcze najnowsza powieść GNS wydana w Polsce - "Rzeź" od Phantom Books, lada chwila pojawi się zbiór opowiadań "Dom Mordu", zapowiadane są też "Szarańcze" (a wszyscy wiemy, jak Guj umie w animal horror).
Tak, że #smithoweswiry póki co, mają co czytać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...