poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Adam Deka Wije 3/10

Przegięty na maksa ekstremalny animal horror ze wstępem samego Guya N.Smitha to powinna być frajda dla fana niskopiennej pulpy, ale, za sprawą bardzo jeszcze surowego stylu, tak różowo nie było, stąd i ocena końcowa dość surowa.
+
"Wije" to dwie łączące się ze sobą minipowieści, połączone tematem, atakami tytułowych wijów (vel skolopendr), paskudliwych i (w powieści przynajmniej) wielce agresywnych robali. Pierwsza część rozgrywa się w kobiecym więzieniu, przez co autor ma możność do uraczenia czytelników różnego rodzaju "atrakcjami" rodem z exploitation filmów podgatunku WIP (women in prison - "miszczem" tego nurtu był nie/sławny Jess Franco) - sadystyczną przemocą strażniczek, seksem lesbijskim czy buntem więźniarek. Na to wszystko nałożony jest zaś atak przypadkowo uwolnionych robali, pożerających wszystkie ofiary.
Druga opowieść zmienia nieco klimat - jej akcja toczy się w szpitalu dla umysłowo chorych, co budzi z kolei skojarzenia z "Lotem Nad Kukułczym Gniazdem" (ale tu to już przegiąłem zdrowo - chodzi wyłącznie o scenografię otoczenia). Ponownie - absolutnie generyczne dla tematu sytuacje połączone z atakującymi wszystkich skolopendrami.
+
I teraz tak - czytało się całość ze sporą frajdą, to świadomie tworzona campowa tandeta, mogąca szczerze rozbawić miłośników grozowej pulpy. Pomysły są, jako się rzekło, generyczne, ale sam pomysł łączenia eksploatacyjnych narracji z odpowiednio obrzydliwym animal horrorem jest godzien pochwały. 
Jest też fabuła, mimo że konwulsyjnie się rozwijająca i pełna dziur i błędów, zupełnie dla gatunku akceptowalna.
Niemniej technicznie, warsztatowo, jest bardzo jeszcze słabo. Rzecz nawet nie w jawnych błędach, korekta musiała swoje odwalić, ale w takiej dojmującej surowości tekstu, który dosłownie trzeszczy w zębach podczas lektury. Jaha - to jest pulpa, camp, świadomy szajs, ale nawet taki świadomy szajs, żeby dobrze działał, musi być warsztatowo pospinany (jak to ma miejsce z reguły w "dziełach" boskiego Guya N. Smitha). Jako że pulpa z definicji startuje za poziomu 5/10, a "Wije" od średniej odstają in minus dość mocno, to i ocena końcowa 3/10 ostra. Ale zakończę cieplej - jest pulpowo ekstremistyczny potencjał w autorze - taka bezkompromisowość rozwiązań fabularnych i odpowiendio czartne poczucie humoru. Czekam na kolejne tytułu w nadziei, że warsztat ulegnie poprawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...