Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać Autora, bo jeżeli jest jedno nazwisko wyżej cenione w świecie literackiej grozy niż Stephen King, to jest to H.P. Lovecraft, a jeżeli fan horroru miałby w swojej biblioteczce miejsce na tylko jedną książkę, to powinna nią być właśnie "Zgroza W Dunwich". Przy czym nie idzie nawet o to, żeby "przeczytać Lovecrafta" (to oczywista oczywistość), jego należy czytać systematycznie, wracać co jakiś czas, odświeżać i ponownie przeżywać. Poniżej raport z mojego ostatniego powrotu, sprowokowanego nowym, znakomitym tłumaczeniem Macieja Płazy. + "Zgroza W Dunwich" to obfity, kompleksowy przekrój przez twórczość niesamowitą Mistrza z Providence (brak w tomie lovecraftowskiego fantasy). Na początek idzie garść wczesnych opowiadań, mająca ilustrować rozwój artystyczny Lovecrafta - "Dagon" (takie Cthulhu 1.0, w którym pierwszy raz pojawi się koncept przedwiecznego lądu wynurzającego się spod morskich odmętów), "Arth...