czwartek, 20 czerwca 2019

H.P. Lovecraft Zgroza W Dunwich 12/10

Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać Autora, bo jeżeli jest jedno nazwisko wyżej cenione w świecie literackiej grozy niż Stephen King, to jest to H.P. Lovecraft, a jeżeli fan horroru miałby w swojej biblioteczce miejsce na tylko jedną książkę, to powinna nią być właśnie "Zgroza W Dunwich". Przy czym nie idzie nawet o to, żeby "przeczytać Lovecrafta" (to oczywista oczywistość), jego należy czytać systematycznie, wracać co jakiś czas, odświeżać i ponownie przeżywać. Poniżej raport z mojego ostatniego powrotu, sprowokowanego nowym, znakomitym tłumaczeniem Macieja Płazy.
+
"Zgroza W Dunwich" to obfity, kompleksowy przekrój przez twórczość niesamowitą Mistrza z Providence (brak w tomie lovecraftowskiego fantasy). Na początek idzie garść wczesnych opowiadań, mająca ilustrować rozwój artystyczny Lovecrafta - "Dagon" (takie Cthulhu 1.0, w którym pierwszy raz pojawi się koncept przedwiecznego lądu wynurzającego się spod morskich odmętów), "Arthur Jermyn" i  "Szczury W Murach" (dwa teksty obrazujące lęk Lovecrafta przed degradacją rasową i genetyczną), i operujące klimatem nieco rodem z twórczości Poego "Wyrzutek" i "Święto".
Creme de la creme zbioru to jednak tzw. Wielkie Opowiadania Lovecrafta (wielkie i znaczeniem i objętością). Należą do nich :
"Zew Cthulhu" - opowieść o złowrogim kosmicznym bóstwie spoczywającym w wiecznym śnie na dnie oceanu, oczekującym na odpowiedni układ gwiazd, podczas którego wynurzy się ono i bejmie świat w swe władanie,
"Koszmar W Innsmouth" - archetypiczne wręcz arcydzieło grozy - upiorne opuszczone miasteczko skrywające mroczną tajemnicę kultu podmorskich bóstw, 
"Kolor Z Innego Wszechświata" - horror sci fi, w którym na Ziemię przybywa Kosmiczny Byt w celu wyssania całego napotkanego tu życia ( tekst ten dość powszechnie, w tym również przez samego autora, uważany jest za najlepszy w dorobku HPL), 
"Szepczący W Ciemności" - kolejny horror sci-fi, gdzie przyczajeni w podgórskich jaskiniach przybysze z kosmosu porywają na swą planetę mózgi wybranych ludzi, 
tytułowa "Zgroza W Dunwich" - to dynamiczna (jak na standardy Lovecrafta ofkors) historia przygodowa, nieco bluźnierczo opisująca  losy braci bliźniaków poczętych przez jeszcze jedno złowrogie kosmiczne bóstwo z ziemską kobietą, 
"Nawiedziciel Mroku" - powstał jako literacki żart (dedykowany młodziutkiemu Robertowi Blochowi, z pomysłem na finał zaciągniętym z legendarnego "Pająka" H.H.Ewersa,) Lovecraftowi wyszła jednak w końcowym rezultacie absolutnie przerażająca opowieść o mrocznym kościele i ukrytym w nim kosmicznym (naturalnie złowrogim) bycie, no i 
"Muzyka Ericha Zanna" - arcyweird fiction; za oknem kamienicy położonej przy nieistniejącej ulicy nieznanego miasta kłębi się Niewypowiedziany Koszmar, jego inwazją na świat powstrzymywana jest jedynie przez tytułową muzykę.

W zbiorze znalazły się również trzy słynne mini powieści Mistrza z Providence:
"Przypadek Charlesa Dextera Warda" - najczystszy gatunkowo horror, opisujący powrót zmarłego przed wiekami przeklętego czarnoksiężnika który ożywa pod postacią swego dalekiego potomka, by ponownie siać zło, i dwa kolejne horrory sci fi 
"W Górach Szaleństwa" - wyprawa badawcza odnajduje na Antarktydzie wymarłe miasto przedludzkiej, kosmicznej cywilizacji i żyjące w jego mrocznych tunelach obce istoty, oraz
"Cień Spoza Czasu" - jeszcze jedną opowieść o wędrówce umysłów przez czas - w historii tej  w ciele współczesnego profesora zamieszkuje umysł pochodzącej z zamierzchłych prawieków kosmicznej istoty, podczas gdy umysł naukowca cofa się w czasie by pędzić życie w otoczeniu pradawnej cywilizacji.

Czego zabrakło ? Przede wszystkim dwu kanonicznych tekstów - "Coś Na Progu" i "Sny W Domu Wiedźmy", bardzo w twórczości Lovecrafta ważnych (można było może odpuścić sobie niektóre wczesne opowieści, może nawet najmniej  udany z "wielkich opowiadań" Cień Spoza Czasu...), brak też odrobiny czarnego humoru i makabry, obecnych w pulpowych tekstach "Re-Animator" i "Przyczajona Groza".. W końcu brak lovecraftowego fantasy, ale to świadomy wybór wydawcy, większość bowiem opowiadań tego nurtu znalazło się w drugim vesperowym tomie lovecraftowskim - "Przyszła Na Sarnath Zagłada". 
+

Proza Lovecrafta stanowi szczególny, podwójny punkt graniczny. Historycznie patrząc lokuje się ona na styku tzw. grozy klasycznej ze współczesnym horrorem, z kolei patrząc na treść stanowi połączenie literatury wysokiej i charakterystycznej dla weird fiction depresyjnej, antyhumanistycznej filozofii z rasową wysokooktanową grozą, z "rozrywkowym" horrorem.  
Tak, rozrywkowym, pamiętać należy, że większość opowiadań Lovecrafta powstawała jako wręcz pulpa, adresowana była do magazynów pulpowych i wydawana pomiędzy jawnie pulpowymi, tandetnymi horrorzydłami. Old Gent sam pisywał jawną pulpę (Re-Animator, Przyczajona Groza), często redagował a nawet  współtworzył teksty pulpowe. Mało tego, zdarzało mu się zazdrościć (!) sprawności narracyjnej i potoczystości innym, o klasy gorszym autorom. (O zgrozo, Lovecraft umierał przekonany o braku talentu literackiego i bezwartościowości swej twórczości !). 
Jest skądinąd prawdą, że twórczość Lovecrafta cechuje charakterystyczny, szczególny styl. Brak jest u niego ciekawych postaci (a  postaci kobiecych to już w ogóle! W całym ogromnym tomiszczu występuje  raptem jedna pani, Lavinia Wheatley, ograniczając się zresztą wyłącznie do roli oblubienicy Yog - Sothotha i matki jego upiornych bliźniaków), dialogi występują w formie szczątkowej a fabuła jest bardzo skąpa w przygodową akcję. Można podejrzewać, że na wielu kursach "dobrego pisania" Lovecraft miałby ciężko...
U Old Genta całość energii twórczej koncentruje się na wywołaniu grozy. Osiąga to zaś poprzez zbudowanie niesamowitego, obezwładniającego nastroju, rozbudowane i pełne przymiotników opisy, w końcu przez ukrytą w jego prozie pesymistyczną, przerażającą myśl filozoficzną. To "kosmicyzm", przeświadczenie o nicości człowieka wobec ogromu wszechświata i wypełniających go tajemnic. Sama próba ich poznania musi prowadzić do szaleństwa (nb. prowadzi to do zabawnego "paradoksu lovecraftowskiego" ,polegającego na tym, że jego bohaterowie tak bardzo chcą zachować w tajemnicy przed ogółem odkryte przez siebie koszmarne prawdy, że.....ze szczegółami je opisują czytelnikom !). Bez tego ładunku grozy i depresyjnego nastroju lovecraftowskie  monstra z kosmosu niewiele różniłyby się od Godzilli.

Naturalnie Lovecraft nie wziął się znikąd - tematy obecne w jego twórczości, charakterystyczne motywy, zagrywki fabularne można znaleźć u wcześniejszych autorów, poczynając od Edgara Allana Poe czy Ambrose'a  Bierce a szczególną uwagę zwracając na najbliższych stylistyce lovecraftowskiej - Algernona Blackwooda, Arthura Machena, czy Williama Hodgsona, ale prawdą jest też, że nadał on tym motywom i pomysłom niewiarygodną siłę i intensywność.  Dzięki temu m.in zawłaszczył on wyobraźnię pokoleń nowych fanów grozy, powodując narastanie swoistego kultu. Pierwotnie popularny w wąskim kręgu osobistych przyjaciół i uczniów stopniowo przebijał się do coraz większej świadomości. Na podstawie jego opowieści powstawały kolejne filmy, kolejni autorzy próbowali pisać pastisze jego opowiadań, a gdy na początku lat 80tych popularność zyskała  gra fabularna "Call Of Cthulhu", odwołująca się do "mitologii Cthulhu" bramy zostały wyważone.
Dziś Lovecraft to fenomen popkulturowy. Wciąż powstają kolejne "lovecraftowskie" książki, filmy, komiksy, gry, wiersze i utwory muzyczne. W Polsce, obok Kinga i Mastertona, jest Lovecraft najlepiej się sprzedającym autorem.
Cieniem na jego postaci kładą się jego obrzydliwe, rasistowskie poglądy, których nie ukrywał w bogatej korespondencji z przyjaciółmi. Na szczęście poglądom tym praktycznie nie dawał wstępu do swej literackiej twórczości (albo też kamuflował je do tego stopnia, że są prawie nie do rozpoznania, jak w opowiadaniu "Widmo Nad Innsmouth". 

Uwielbiam Lovecrafta, kocham jego twórczość i wciąż do niej wracam. Nie wystarczy napisać, że "polecam", to za mała skala. Jakby ktoś pod jakimś kamieniem się schował i jeszcze Lovecrafta nie poznał - niech rajt nał (ale tak naprawdę !) odłoży to, co czyta, ASAP kupi "Zgrozę W Dunwich" i odda się lekturze. Nie ma bardziej kanonicznej pozycji grozy. 

PS.
Zdanie o tłumaczeniu. Maciej Płaza to wielkiej klasy fachowiec - zarówno od Lovecrafta, jak i od języka angielskiego. Dla samego nowego przekładu warto kupić zbiór Vespera. Uzupełnia on braki z poprzednich edycji, poprawia oczywiste błędy i niedoskonałości. Niemniej i tutaj zdarzają się wątpliwe rozwiązania. Pomijam już nadmierne przywiązanie do dziwacznych słów (takie "grążyć" występuje stanowczo za często), ale czasami tłumacz nadmiernie szarżuje (np w tytule "Nawiedziciel Mroku") a czasami, starając się być wiernym, zaniedbuje urodę ("Kolor Z Innego Wszechświata" brzmi IMO znaczniej gorzej niż klasyczny "Kolor Z Przestwrzy").  

PPS.
Jakby nie było "Zgrozy" można kupić wydany przez ZYSK zbiór "W Górach Szaleństwa" o bardzo zbliżonej zawartości, ale jeżeli jest wybór, to warto wybrać Vespera z uwagi na znakomite tłumaczenie. Można też nabyć wersję ekonomiczną "mini" pt. "Zew Cthulhu" (ograniczoną do Wielkich Opowiadań), albo "deluxe" wersję albumową z pięknymi ilustracjami (obrazami) Francoise Barangera. Jakby mocno pogrzebać w internetach, to można też nabyć wspaniałe (ale upiornie drogie) lovecraftowskie mangi Tanabe Gou, wierne i pięknie wyrysowane przeniesienie legendarnych opowieści na język komiksu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...