środa, 20 lutego 2019

Graham Masterton Wojownicy Nocy 6/10

Energiczny rozrywkowy pulp horror, budzący uznanie żywym tempem akcji i rozmachem wyobraźni, śmieszący jednak równocześnie infantylnymi rozwiązaniami rodem z dziecięcych kreskówek.

+

Troje obcych sobie, przypadkowych spacerowiczów odnajduje na plaży ciało martwej dziewczyny. Z brzucha ofiary wypełza stado agresywnych drapieżnych węgorzy, natychmiast po wydobyciu zakopując się w piasku.

Wkrótce cała trójka bohaterów napotyka dziwną hermafrodytyczną (sic!) postać - wysłannika "sił dobra".  Wyjawia on, że na świecie grasować rozpoczął demon (a nawet Diabeł) o imieniu Yaomauitl, uwolniony przez trzęsienie ziemi ze swego zamknięcia w jednym z meksykańskich kościołów.  Demon przybywa do Kalifornii i energicznie (to jest pulpa ! to jest Masterton!) zapładnia przygodnie poznane damy swym Diabelskim Nasieniem. Po paru tygodniach kobiety dosłownie rozrywane są (to jest pulpa ! to jest Masterton!) przez lęgnące się w ich ciałach stada żarłocznych....węgorzy. Potworne stworzenia w krótkim czasie mają dojrzeć i zasilić armię swego Ojca. Wspólnie, nawiedzając ludzkie sny, będą mogły wtrącić Ludzkość w Ciemne Wieki.

Przemienieni mocą Dobra w tytułowych Wojowników Nocy bohaterowie będą nawiedzać sny różnych ludzi by tam, w sennych krainach toczyć śmiertelne boje z  Yauamoitlem i jego upiornym potomstwem, Nie obędzie się bez podchodów, pościgów, strzelanin, uderzeń mocy i innych tego typu gimnazjalnych rozrywek....

+

Jak już pisałem, nie wiadomo, czy bardziej chwalić śmiałość fabularną, energiczną, żywą akcję i ogólną sprawność warsztatową Mastiego, czy bardziej wyśmiewać pocieszny koncept "wojowników nocy" zrealizowany tak dziecinnie i nieporadnie, że bardziej się chyba nie dało. Drewniani bo bólu bohaterowie przemieniają się w tytułowych wojowników w scenach wyciętych żywcem z seriali pokroju "Power Rangers", noszą pocieszne stroje, używają komicznych "mocy i do tego jeszcze sadzą śmieszne do rozpuku, nabzdyczone dialogi i zaklęcia rodem z najlichszego high fantasy.

Element pulpowy książki jest bardzo zadowalający, akcja tocząca się w realnym świecie jest odpowiednio makabryczna i obrzydliwa, z paroma przerażającymi jump scare'ami, z kolei przygody toczące się w Krainach Snu mają żywe tempo i imponują swą scenograficzną pomysłowością. Można poniekąd uznać, że Masterton wyprzedził w swej powieści filmową "Incepcję" (choć równie dobrze można napisać, że zaaaptował wcześniej obecne w literaturze pomysły Krainy Snów, znane choćby z prozy Lovecrafta).

"Wojownicy Nocy" to jest podręcznikowa wręcz horror pulpa przygodowa - z założenia więcej niż 6/10 nie może dostać. Na taką ocenę uczciwie sobie zapracowała, brak jednak jakiegokolwiek elementu "ekstra", żeby dać więcej.

Dla fanów pulp horroru i fanów Mastiego.


PS.
"Wojownicy Nocy" tak się Mastertonowi udali, że napisał aż 4 kolejne części ich przygód. Wszystkie wyszły w Polsce i o wszystkich będę chciał parę zdań napisać.

PPS.
Śmiechy śmiechami, ale w dobrej ręce mógłby z tego powstać zajmujący, efektowny horror.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...