Jak zwykle, grupowe podsumowanie koncertu w Kutnie. Najważniejsze - sztuka była bardzo, bardzo udana. Bardzo dobrze przyjęta, doskonale zagrana (w zasadzie nie było słyszalnych kap), przyzwoicie (jak na dość przypadkowe okoliczności) brzmiąca. Brawo my ! Najważniejsze - dźwięk. Pod nieobecność Poliego wróciła obawa, jak wypadniemy. Nerwowy, krótki soundcheck, miejscowy akustyk, tak jakby nie do końca w metalu siedzący, i jeszcze do tego kiepski stan bębnów Bomby budziły poważne obawy. Ale w sumie jakoś się nawet się udało. Akustyk się bardzo starał, nie był zły i nie miał złego ucha. W bębnach kiepsko brzmiały stopy - albo było ich za mało, albo dudniły głucho. Podobnie było z tomami. Ale najważniejsze - werbel, hi-hat i klepnięcie w centralę - było słyszalne - a z tym już można zagrać koncert. Drugie, co ważne - było sporo gitary (czasami w przeszłości gitara nam się trochę traciła). Jak jest podstawowy rytm i mocna gitara, podbita dudnieniem basu, a do tego dobrze słyc...