Wiele sobie obiecywałem po " Dom u Z Liści", ale też, wystraszony sporą liczbą niechętnych opinii, mocno się go obawiałem. Miałem upiorną wizję ugrzęźnięcia na długie tygodnie (miesiące?) w pretensjonalnej wydmuszce, nadrabiającej brawurową formą niedostatki koncepcji. Zostałem jednak po prostu ZMIAŻDŻONY, i wołam z całych sił, DOM Z LIŚCI jest wspaniały ! Czytałem prawie bez przerw, w zachwyconym uniesieniu, z rozpędu szarżując na te najtrudniejsze fragmenty (rozważania nt. echa, czy też, a jeszcze bardziej w drugiej części powieści, o pochodzeniu Dom u). Lektura wciągnęła mnie tak bardzo, że usiłowałem czytać nawet prowadząc samochód (! - no, stojąc w korku, ale zawsze), zarzuciłem wszelkie wieczorne seanse Netflixowe - chciałem jak najszybciej poznać zakończenie historii Navidsona i Wagabundy. Dlaczego zatem "tylko" 9/10 ? Ano właśnie - oba zakończenia mnie mocno zawiodły. Nie odebrało mi to zachwytu nad całością powieści, ale tę finalną "truskawkę na t...