Kanoniczne dzieło, klasyk gatunku grozy, absolutny skarb popkultury, harmonijne połączenie horroru, sensacyjne powieści przygodowej i romansu. Uwieczniony poprzez dziesiątki adaptacji filmowych, teatralnych, musicalowych etc. stanowi wciąż żywe źródło inspiracji. Znaczenie "Upiora" w literaturze niesamowitej jest porównywalne do "Draculi" czy "Frankensteina", (wprowadza też jednego z bardziej niezwykłych villainów w historii gatunku).
+
Wśród personelu Opery Paryskiej krążą od pewnego czasu plotki o zamieszkałym w jej podziemiach Upiorze. Co jakiś czas wybucha panika, gdy kolejne osoby relacjonują z przerażeniem spotkanie z nim, dyrekcja otrzymuje podpisane przez "Upiora" listy za pogróżkami.
Sprzeciwianie się jego woli prowadzi do różnych nieszczęść - odnalezione zostają zwłoki jednego z maszynistów, a podczas spektaklu na głowy widzów spada wielki żyrandol
Jednocześnie rozkwitać zaczyna kariera młodej śpiewaczki, Christiny Daae. Nagła niedyspozycja wokalna dopada podczas występu primadonnę opery, Carlottę, zaś fenomenalny występ zastępującej ją Daae, której talent do tej pory niczym nadzwyczajnym się nie objawiał, staje się prawdziwą sensacją.
Zakochany w Christinie wicehrabia de Chagny, podsłuchuje pod drzwiami jej garderoby, jak dziewczyna rozmawia z tajemniczym Głosem. Ta wyjawia, że był to "Anioł Muzyki" zesłany jej przez zmarłego ojca, odpowiedzialny na jej szkolenie i ostatnie sukcesy.
Z biegiem czasu okazuje się, że wspomniany "Anioł" ma wobec dziewczyny własne, ponure plany. To nie kto inny, jak własnie Upiór Opery, który chce uwięzić Christine w swym podziemnym domostwie....
Jednocześnie rozkwitać zaczyna kariera młodej śpiewaczki, Christiny Daae. Nagła niedyspozycja wokalna dopada podczas występu primadonnę opery, Carlottę, zaś fenomenalny występ zastępującej ją Daae, której talent do tej pory niczym nadzwyczajnym się nie objawiał, staje się prawdziwą sensacją.
Zakochany w Christinie wicehrabia de Chagny, podsłuchuje pod drzwiami jej garderoby, jak dziewczyna rozmawia z tajemniczym Głosem. Ta wyjawia, że był to "Anioł Muzyki" zesłany jej przez zmarłego ojca, odpowiedzialny na jej szkolenie i ostatnie sukcesy.
Z biegiem czasu okazuje się, że wspomniany "Anioł" ma wobec dziewczyny własne, ponure plany. To nie kto inny, jak własnie Upiór Opery, który chce uwięzić Christine w swym podziemnym domostwie....
+
Od dawna brakowało w przestrzeni publicznej dobrze wydanego "Upiora Opery", kanonicznego dla literatury grozy. Na szczęście w zeszłym roku nieoceniony Vesper ucieszył fanów przepięknym nowym wydaniem tej powieści. W końcu można poznać tę, rozpopularyzowaną na dziesiątki sposobów, historię w jej oryginalnym kształcie.
Przede wszystkim - czyta się to bardzo dobrze. Akcja pędzi żwawo, wypełniona mnóstwem wydarzeń, przygód i tajemnic. Czystego horroru w powieści nie ma zbyt wiele, wprawdzie jej "jump-scare'y" - Upadek żyrandola, Upiór na balu maskowym, podróż przez ponure podziemne jezioro, zerwanie maski z twarzy potwora - to już popkulturowe archetypy, ale niespecjalnie one dzisiaj straszą.
Wraz z biegiem lektury na mocy przybiera romantyczny wątek miłości Upiora do Christine. Ten motyw wywodzi się od baśni o Pięknej i Bestii, w literaturze francuskiej wcześniej opisany był przez Victora Hugo w historii Quasimodo, dzwonnika z Notre Dame, zakochanego nieszczęśliwie w cygance Esmeraldzie, jest on bardzo mocny i melodramatyczny. To właśnie niespełnione uczucie Erika do Christine napędza ogromną popularność słynnego musicalu Lloyda Webera.
Niestety, wątek miłosny odpowiada również za wyraźną wadę konstrukcyjną "Upiora". Powieść się po prostu....nie kończy ! Tj. kończy się tak bardzo "deus ex machina", tak niewiarygodnie i absurdalnie, tak wreszcie sprzecznie z przebiegiem wcześniejszej akcji, że aż uwierzyć trudno.
Trzeba też przyznać, że stylistycznie "Upiór Opery" jest dziś staroświecką ramotką. Zestarzał się on o wiele bardziej niż inne dzieła z epoki (że wspomnę tutaj np. twórczość Ambrose Bierce'a, Arthura Machena czy Algernona Blackwooda), napuszona, fraza często śmieszy, a czasami wręcz irytuje, zamiast straszyć. Niby nie ma co wiele wymagać, to była sto lat temu gazetowa, pisana w odcinkach pulpa przygodowa z dreszczykiem, ale czuć podczas lektury naftalinę.
Parę słów o wydaniu powieści. Vesperowy "Upiór Opery" jest po prostu wspaniały. Ozdobiony efektowną, tłoczoną okładką, wypełniony kolorowymi obrazami francuskiej malarki, efektownie obrazującymi wydarzenia i postaci obecne w powieści, do tego Pachnący farba drukarską (dla fetyszystów książkowych).
Merytorycznie kolejny sztos. Powieść wzbogacona jest znakomitym posłowiem Doroty Babilas. Co za erudycja i znajomość tematu ! Jak żywe pióro ! Wybornie się czytało, mnóstwo informacji na temat autora, opery paryskiej i historii samego Upiora, znakomite, świeże spojrzenie na tę historię, ciekawe interpretacje w ukrytych w powieści znaczeń i tropów. Dodatkowo autorka opatrzyła powieść mnóstwem przypisów, aż chyba w nadmiarze. Jest ich ponad 200, często opisują rzeczy powszechnie znane bądź też do sprawdzenia spod palca w smartfonie, ale, naprawdę, to posłowie wynagradza wszystko. (aż wiedzion ciekawością wyguglowałem autorkę i pozwolę sobie zacytować info z Lubimy czytać - "absolwentka filologii angielskiej (UW) i historii sztuki (UAM w Poznaniu). Autorka pracy doktorskiej o Upiorze Opery Gastona Leroux oraz licznych artykułów z dziedziny studiów wiktoriańskich i gotyckich, a także z zakresu filmoznawstwa. Zainteresowania naukowe: kultura wiktoriańska, jej recepcja we współczesnej kulturze popularnej, powieść gotycka, opera i teatr muzyczny". No to dziwnym nie jest jej wiedza...)
Jeden punkcik w dół za staroświecki, "nakrochmalony" styl, drugi za żenujące zakończenie (a w zasadzie za jego brak). Ale i tak zostaje bardzo wysokie 8/10. Naprawdę warto poznać oryginalną wersję tej opowieści.
PS.
Przyznam, że mam do "Upiora" szczególny sentyment. Dawno dawno temu, kiedy mama gotowała niedzielny obiad, zostałem sam przed telewizorem, w którym w ramach cyku "w starym kinie" puszczono Upiora. I tak Mama tłukła kotlety schabowe, a pobladłemu pięciolatkowi po plecach płynęły strużki zimnego potu.Przede wszystkim - czyta się to bardzo dobrze. Akcja pędzi żwawo, wypełniona mnóstwem wydarzeń, przygód i tajemnic. Czystego horroru w powieści nie ma zbyt wiele, wprawdzie jej "jump-scare'y" - Upadek żyrandola, Upiór na balu maskowym, podróż przez ponure podziemne jezioro, zerwanie maski z twarzy potwora - to już popkulturowe archetypy, ale niespecjalnie one dzisiaj straszą.
Wraz z biegiem lektury na mocy przybiera romantyczny wątek miłości Upiora do Christine. Ten motyw wywodzi się od baśni o Pięknej i Bestii, w literaturze francuskiej wcześniej opisany był przez Victora Hugo w historii Quasimodo, dzwonnika z Notre Dame, zakochanego nieszczęśliwie w cygance Esmeraldzie, jest on bardzo mocny i melodramatyczny. To właśnie niespełnione uczucie Erika do Christine napędza ogromną popularność słynnego musicalu Lloyda Webera.
Niestety, wątek miłosny odpowiada również za wyraźną wadę konstrukcyjną "Upiora". Powieść się po prostu....nie kończy ! Tj. kończy się tak bardzo "deus ex machina", tak niewiarygodnie i absurdalnie, tak wreszcie sprzecznie z przebiegiem wcześniejszej akcji, że aż uwierzyć trudno.
Trzeba też przyznać, że stylistycznie "Upiór Opery" jest dziś staroświecką ramotką. Zestarzał się on o wiele bardziej niż inne dzieła z epoki (że wspomnę tutaj np. twórczość Ambrose Bierce'a, Arthura Machena czy Algernona Blackwooda), napuszona, fraza często śmieszy, a czasami wręcz irytuje, zamiast straszyć. Niby nie ma co wiele wymagać, to była sto lat temu gazetowa, pisana w odcinkach pulpa przygodowa z dreszczykiem, ale czuć podczas lektury naftalinę.
Parę słów o wydaniu powieści. Vesperowy "Upiór Opery" jest po prostu wspaniały. Ozdobiony efektowną, tłoczoną okładką, wypełniony kolorowymi obrazami francuskiej malarki, efektownie obrazującymi wydarzenia i postaci obecne w powieści, do tego Pachnący farba drukarską (dla fetyszystów książkowych).
Merytorycznie kolejny sztos. Powieść wzbogacona jest znakomitym posłowiem Doroty Babilas. Co za erudycja i znajomość tematu ! Jak żywe pióro ! Wybornie się czytało, mnóstwo informacji na temat autora, opery paryskiej i historii samego Upiora, znakomite, świeże spojrzenie na tę historię, ciekawe interpretacje w ukrytych w powieści znaczeń i tropów. Dodatkowo autorka opatrzyła powieść mnóstwem przypisów, aż chyba w nadmiarze. Jest ich ponad 200, często opisują rzeczy powszechnie znane bądź też do sprawdzenia spod palca w smartfonie, ale, naprawdę, to posłowie wynagradza wszystko. (aż wiedzion ciekawością wyguglowałem autorkę i pozwolę sobie zacytować info z Lubimy czytać - "absolwentka filologii angielskiej (UW) i historii sztuki (UAM w Poznaniu). Autorka pracy doktorskiej o Upiorze Opery Gastona Leroux oraz licznych artykułów z dziedziny studiów wiktoriańskich i gotyckich, a także z zakresu filmoznawstwa. Zainteresowania naukowe: kultura wiktoriańska, jej recepcja we współczesnej kulturze popularnej, powieść gotycka, opera i teatr muzyczny". No to dziwnym nie jest jej wiedza...)
Jeden punkcik w dół za staroświecki, "nakrochmalony" styl, drugi za żenujące zakończenie (a w zasadzie za jego brak). Ale i tak zostaje bardzo wysokie 8/10. Naprawdę warto poznać oryginalną wersję tej opowieści.
PS.
Demoniczny Erik lecący na swym rozpostartym czarnym płaszczu latami potem nawiedzał moje sny, do tego stopnia, że, niejako walcząc z tymi lękami zacząłem fascynować się całym gatunkiem.
PPS.
"Upiór" był ekranizowany zylion razy, bo to niesłychanie wręcz efektowna fabularnie historia. Wciąż za najlepszą (i, wbrew twierdzeniom Doroty Babilas z posłowia, naprawdę bardzo wierną) jest ta z 1925 z demonicznym Lonem Chaneyem. Fani "Upiora" jako horroru powinni również zwrócić uwagę na film z Robertem "Freddie Krueger" Englundem z 1989 oraz krwawą produkcję Dario Argento z 1998. Romantyczny aspekt opowieści eksploruje legendarny musical (również przeniesiony na ekran), a także produkcje z Claude Rainsem (1943) czy Charlesem "Tywin Lannister" Dancem (1990).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz