środa, 30 października 2019

George R.R. Martin Uczta Dla Wron 1

Czytając Pieśń Lodu I Ognia cały czas zastanawiałem się, kiedy drogi powieści i serialu rozejdą się w sposób istotny. Jak się okazało, ma to miejsce właśnie w Uczcie Dla Wron. Po kolei zatem :
+
- Sam wraz z Goździk podróżuje do Starego Miasta, by zostać nowym maesterem Czarnej Straży,
- Arya wstępuje do świątyni Boga Bez Imienia,
- Sansa wraz z Littlefingerem przebywa w Orlim Gnieździe, gdzie Petyr musi, podstępem oczywiście, uporać się z buntem lordów Doliny, chcących pozbawić go stanowiska Protektora,
- W Królewskiej Przystani najpierw ma miejsce pogrzeb Tywina Lannistera a potem ślub Tommena z Margaery. Cersei knuje na potęgę, osłabia pozycję Tyrellów na dworze, ustanawia nową Małą Radę, wysyła rozkazy zamordowania Jona Snow i Bronna. W tym wszystkim coraz bardziej oddala się od Jaimego, którego jej drapieżna i bezwzględna polityka zaczyna mierzić,
- Brienne podróżuje trochę bez celu w nadziei odnalezienia Sansy Stark i wypełnienia swej przysięgi.
Do tego :
- na Żelaznych Wyspach dokonany zostaje wybór nowego Króla,
- w Dorne Dorian Martell musi uporać się z buntem Żmijowych Bękarcic i własnej córki Arianne, planującej usadzenie na Żelaznym Tronie Myrcelli Baratheon
+
To, co przede wszystkim rzuca się w oczy czytelnikowi, to drastyczne wyhamowanie tempa akcji. O ile w poprzednich tomach gnała ona na łeb na szyję, tutaj prawie że staje w miejscu. Wręcz słychać pisk hamulców zaciągniętych przez Martina. Zamiast żywiołowej, energicznej fabuły mamy do czynienia z mnóstwem statycznych scen, narad, spisków. Bliższe to konwencji para-teatralnych seriali w rodzaju "Ja Klaudiusz" niż przygodowej fantasy.
Po drugie - gdzie jest połowa wątków sagi ? Gdzie losy Danaerys,  Jona Snow i Tyriona Lannistera (o Branie Starku ani nie wspomnę) ? Tak, "Uczta Dla Wron" zupełnie pomija trójkę najważniejszych bohaterów ! To dziwna decyzja Martina, mocno kontrowersyjna i mająca wpływ na ogólny odbiór powieści. 
Owszem, nadal czyta się wybornie a martinowska umiejętność kręcenia fabułą, twistowania i zaskakiwania czytelnika wciąż imponuje, ale tak szczerze, gdyby nie znakomite (niesłusznie "zniknięte" z serialu) subploty w Dolinie i Dorne, to byłoby mocno przeciętnie. Póki co, jest wciąż dobrze, choć do wspaniałości poprzednich tomów nieco brakuje 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...