Czwarty tom Ksiąg Krwi uchodzi za jeden ze słabszych w serii. Może i zgoda, że do kosmicznego poziomu jedynki czy trójki trochę temu zbiorowi brakuje, ale tak generalnie - daj Boże taką słabość....
Tom rozpoczyna makabreska "Polityka Ciała", gdzie czarny humor przeplata się z absurdalnie komicznymi scenami gore. Ręce (a dokładniej dłonie) pewnego mężczyzny postanowiły się uniezależnić od woli "Pana". Po uduszeniu w nocy żony, prawa ręka "uwalnia" (tj. odcina) lewą. Uwolniona Lewa ucieka z miejsca zbrodni, by wszcząć "rewolucję dłoni". Gdy trafia do akademika i skutecznie wszczyna "bunt" - wybucha prawdziwe pandemonium. Krew chlusta strumieniami, studenci giną mordowani przez swe zbuntowane ręce, coraz więcej odciętych dłoni dołącza do sił "rewolucji".
"Węzły Śmierci I Życia" rozpoczyna scena rodem z Mechanicznej Pomarańczy. Czwórka młodych bandytów katuje napotkanego w parku bezdomnego włóczęgę. Jeden z napastników, miłośnik różnych układanek (ten motyw powróci u Barkera wraz z "hellraiserowską" kostką Lemarchanda) zabiera ofierze sznurek z zawiązanymi różnych węzłami. W trakcie zabawy udaje mu się rozwiązać jeden z węzłów, co uwalnia uwięzionego w nim demona. W trakcie żywego, wypełnionego akcją opowiadania okazuje się, jednak, że tak naprawdę w węzłach nie był uwięzione demony, a pobity starzec nie był dobrym czarodziejem trzymającym je na uwięzi. Aż dziw, że tak wypełniona akcją i gotowymi jump scenami fabuła nie została jeszcze zekranizowana.
Kolejne opowiadanie - "Objawienia", opisuje spotkanie dwu pogrążonych w kryzysie par małżeńskich, do jakiego dochodzi w zalewanym deszczem przydrożnym motelu. Z tym, że jedna z tych par to...duchy, usiłujące pogodzić się po śmierci. Losy oby par krzyżują się w opowiadaniu, wydarzenia sprzed lat w dziwny sposób powtarzają. Od, dość w sumie banalnej fabułą ciekawsze w tym tekście jest wyraźne wsparcie Barkera dla feminizmu, nie pierwsze w Księgach Krwi.
"Precz, Szatanie" to w zasadzie nie opowiadanie a sam pomysł, jakby wprost z kart systemu fabularnego Kult (nb. inspirowanego twórczością Barkera). Milioner w poszukiwaniu Szatana buduje w Afryce Północnej upiorną budowlę - prawdziwe Piekło na ziemi. Sale tortur, kadzie z siarką, lochy, łańcuchy - pełen anturaż infernalnych wizji. Bohater liczy, że Diabeł skorzysta z zaproszenia i zamieszka w przygotowanym dla niego gmachu. I w pewnym sensie faktycznie tak się dzieje.
Ostatni tekst - "Era Żądzy", przypomina z kolei odcinek "Archiwum X". W pewnym laboratorium eksperymenty nad nowym afrodyzjakiem kończą się tragedią - opętany żądzą obiekt gwałci i morduje w erotycznym szale lekarkę prowadzącą badania, następnie zaś ucieka z laboratorium. Pożądanie zbiegłego wciąż narasta wiodąc go do kolejnych zbrodni namiętności.
W czwartym tomie "Ksiąg" jest nieco mniej grozy i gore, niż w poprzedniczkach, ale świeżość i różnorodność pomysłów Barkera wciąż oszałamia. No i warsztatowo napisane są "Księgi" rewelacyjnie. Podziw i szczera zazdrość. Wspaniała rozrywka - lektura obowiązkowa 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz