Trzeci tom "Ksiąg Krwi" to znowu groza na najwyższym możliwym poziomie, przy czym wspaniała gra różnymi koncencjami horroru, pulpą, weird fiction czy ghost story. Łączy je wszystkie jedna cecha - one naprawdę konkretnie straszą, to są naprawdę przerażające historie.
Juz pierwsze opowiadanie, "Syn Celluloidu" pokazuje nieokiełznaną wyobraźnię Barkera. Bohaterem historii uczynił on bowiem... nowotwór żołądka zbiegłego przestępcy. Uciekinier umiera w kryjówce, którą znalazł w pewnym kinie, a jego choroba wchodzi w przedziwną interakcję z....duchami srebrnego ekranu. To naprawdę trzeba przeczytać, dość jednak powiedzieć, że sceny w opustoszałym kinie są naprawdę przerażające. No i rewelacyjne zakończenie opowiadania.
Jeszcze lepiej robi się w drugiej historii - "Król Trupiogłowy". To barkerowska zabawa z pulp horrorem, coś na kształt pastiszu nie/sławnej "Bestii" Guya N. Smitha. Fabuła jest praktycznie ta sama, wygrzebane spod ziemi w angielskiej wiosce monstrum sieje śmierć i zniszczenie. Ale jak to jest napisane ! Ja naprawdę uwielbiam Guya pasjami, ale "Trupiogłowy" Barkera "Bestię" po prostu nokautuje - zawierając przy tym wszystkie charakterystyczne elementy pulpy - grozę, przemoc czy przewrotny humor.
A propos humoru - udane połączenie komedii i horroru to wielka rzadkość. Z reguły element humorystyczny bierze górę kosztem grozy. Kolejne opowiadanie trzeciej Księgi Krwi, "Pornografia I Całun", historia zemsty ducha księgowego na gangu, który zniszczył jego życie, jest z jednej strony bardzo udaną czarną komedią, żartem Barkera z archetypu ducha w prześcieradle, z drugiej wgniata w fotel serią przerażających jump scenes, porywając do tego czytelnika żywiołową, sensacyjną akcją. No i drapieżnym gore - finałowa scena swą komiksową brutalnością jednocześnie bawi i szokuje.
Następujące po "Pornografii" "Kozły Ofiarne" nie zawierają w sobie humoru - to najbardziej ponure i pełne nieustannej grozy opowiadanie tomu, a może nawet całego cyklu. W gęstej mgle czwórka podróżujących jachtem turystów przybija do tajemniczej, kamienistej wyspy. Wyspa jest bezludna, cuchnie gnijącymi wodorostami, a na jej szczycie w zagrodzie zamknięte sa trzy owce. Kiedy turyści zabiją jedną owcę, na wyspie rozpęta się piekło.
Naprawdę mało jest tak gestych w mrożącą krew w żyłach grozę tekstów. Mało, kiedy wydaje się, że czytelnik przetrwał już najgorszy koszmar i historia będzie powoli zmierzała do finału, horror eksploduje ponownie, przywołując w wyobraźni najlepsze sceny z zombie movies Lucio Fulciego.
Najsmaczniejsze danie Barker zatrzymał jednak na koniec tomu - "Cień Człowieka" to prawdziwe arcydzieło - niezwykłe połączenie nowoczesnego weird fiction z cielesnym, brutalnym horrorem. Niezwykła opowieść opisująca historię wycofującego się krok po krozu ze swego życia mężczyzny, zastępowanego przez przybierający jego postać, przejmującą również uczucia i słabości monstrualną istotę. Inspirowane "Golemem" Meyrinka, zapowiadające jednocześnie genialnego "Hellraisera" opowiadanie szuka odpowiedzi o istotę człowieczeństwa, Uczta dla fanów weird, uczta dla maniaków gore, uczta dla każdego lubiącego niebanalne a pełne intensywnej grozy (tak, "Cień Człowieka" również konkretnie straszy) opowieści.
Barker w kolejnym tomie cyklu wciąż pisze na niewyobrażalnym poziomie, prezentując wachlarz różnych stylów współczesnej grozy, w każdym z nich pisząc równie świetnie i porywająco. Nie mogę się wręcz doczekać lektury kolejnego tomu. W mojej ocenie - cały cykl Ksiąg Krwi to lektura obowiązkowa dla każdego fana.
W zasadzie brak skali - 11/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz