Edward Benson, znany w Polsce za sprawą dwu zbiorów opowiadań wydanych przez C&T w ramach “Biblioteki Grozy) to autor trochę drugoligowy, nie dorównujący skalą dorobku tytanom pokroju Blackwooda czy Machena, niemniej mający w swym dorobku sporo udanych opowieści niesamowitych. Niestety, trzeba trafu, że prawie wszystkie one znalazły się w tomie “Widzialne I Niewidzialne”, tym samym dla właśnie omawianego “Pokoju Na Wieży” zostały przysłowiowe ochłapy. Wszystko zaczyna się jeszcze z wysokiego C, bowiem tytułowy “Pokój Na Wieży”(8/10) - to świetne, ociekające onirycznym, niczym z Grabińskiego, klimatem, opowiadanie, w którym bohater wielokrotne śni o nocy w tytułowym “pokoju na wieży” i nieopisanej grozie tam się czającej. Po latach trafia do tego pokoju na jawie, a wtedy niektóre elementy koszmaru zaczynają do siebie pasować…na dodatkowe pochwały zasługuje wyborny twist wampiryczny w finale, jedyne, co nieco razi, to nijakie, deus ex machina, zakończenie. No ale mił...