Fascynujący opis agresji japońskiej na Filipiny (a dokładnie na główną ich wyspę, Luzon) w końcu roku 1941. Napisany z werw opisuje całość kampanii. Generalnie obrona Filipin oparta była na amerykańskiej flocie morskiej. Atak na Pearl Harbor pozostawił Luzon praktycznie na łasce agresoró, bez możliwości skutecznego odparcia ataku morskiego. Na początku agresji nastapiło zniszczenie amerykańskich sił lotniczych, i desant na północy wyspy, później przyszło ostrzeliwanie obrońców z morza, mordercze naloty bombowe, kolejne desanty wzmacniające wojska japońskie.
W zakończeniu Wiliam opisuje bohaterską obronę półwyspu Bataan i małej wyspy Corregidor. Obrońcy mieli świadomość, że nie będą w stanie obronić Filipin przed japońską agresją, walczyli jednak o jak najdłuższe związanie wroga walką tak, by przemysł USA był w stanie odbudować potęgę militarną, zniszczoną atakiem na Pearl Harbor. Co im się zasadniczo udało - zdobycie Luzonu trwało blisko 5 miesięcy !
Autor nie opisuje tylko "suchego" przebiegu walk, stara się przyciągnąć uwagę również mnóstwem bohaterskich epizodów. W pamięci zostają zwłaszcza straceńcze wręcz akcje amerykańskich ścigaczy (takie w stylu, który bardziej kojarzyłby się z wojskami radzieckimi) z reguły kończące się, o dziwo, powodzeniem !
P. Wiliam to autor nieco "propagandowy", pisząc zatem "Klęskę Na Filipinach" musiał być wewnętrznie rozdarty. Z jednej strony wyraźnie fascynowało go bohaterstwo, spryt i bojowość obrońców (z reguły wojsk amerykańskich, czasem miejscowych skautów filipińskich), z drugiej czuł się w obowiązku co jakiś czas wypuszczać zatrute strzały w kierunku fatalnego imperialnego USA. Nieco schizofrenicznie, choć trzeba przyznać, że tej propagandy jest wyjątkowo mało. Uwaga Wiliama skupiona jest jednak głównie na bezpośrednich opisach walk.
Wciągająca lektura, wrażenie jak podczas dobrego filmu wojennego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz